(...) była to... wychowawczyni Klaudii, Marianna. Klaudia stała w kuchni przy stole i nie wierzyła własnym oczom. Miała mieszane myśli.
- O Klaudia, ty tu... sprzątasz? - powiedziała z wyrafinowaniem
- Klaudia jest moją córką, a wy skąd się znacie? - dopytywał Waldemar
- Tato to jest właśnie... moja nowa wychowawczyni
Waldemar sam nie wiedział co ma zrobić. Stali tak przez 10 minut i patrzyli na siebie.
- Może usiądziemy i coś zjemy - Waldemar jednym gestem ręki zaprosił do stołu Marianne
Obiad minął w ciszy, po zjedzonym posiłku Klaudia grzecznie przeprosiła i wyszła do swojego pokoju, chwilę później przyszła do niej Marianna, Klaudia na początku nie chciała jej wpuścić ale uległa. Marianna usiadła na skraju łóżka i spojrzała na Klaudię z politowaniem.
- Po co tu przyszłaś? - zaczęła Klaudia
- Grzeczniej to po pierwsze. Po drugie musi być Ci bardzo ciężko bez ukochanej mamusi.
- Nic o nas nie wiesz! Nie możesz osądzać! Nie masz prawa!
- Zamknij się gówniaro! Trochę szacunku dla przyszłej macochy!
- Po moim trupie!
- To da się zrobić...
- Ojciec musi mieć oczy w dupie skoro w ogóle na ciebie spojrzał!
- Pożałujesz tego!
Klaudia ze łzami w oczach wybiegła ze swojego pokoju biorąc kurtkę i wychodząc z domu. Jej wyjścia nie widział Waldemar. Marianna z triumfem zeszła na dół do ojca i wypiła z nim kolejną butelkę wina. Klaudia cała zapłakana błąkała się w nocy po mieście, zaczepiali ją jacyś pijacy ale dawała sobie z nimi radę. Usiadła w parku na ławce i rozmyślała.
Oczami Marcina
Cały dzień myślałem o Klaudii, o jej oczach, figurze, włosach... o wszystkim! Nie mogłem spać w nocy więc postanowiłem iść na spacer do parku, ku mojemu zdziwieniu na ławce zauważyłem Klaudię od razu do niej podbiegłem.
- Klaudia? - zapytał niepewnie
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała zapłakanymi oczyma na Marcina.
- Ja...ja... ja już idę - powiedziała i podniosła się w ławki
- Poczekaj! Chciałem Cię przeprosić, uwierzyłem w jakieś bzdury, zamiast wysłuchać ciebie, kocham Cię i chce z tobą być.
- Marcin ja nie mogę
- Ale czego nie możesz? Wiem że mnie kochasz... ja ciebie też - Marcin przysunął się do Klaudii chcąc ja pocałować dziewczyna odsunęła się od niego.
- Kocham Cię ale chce być pewna że nie zależny Ci tylko żeby mnie przelecieć.
- Nie jestem taki! Czemu tak myślisz?!
- Bo ja...bo mnie.... - jąkałą się
- Spokojnie możesz mi wszystko powiedzieć - przytulił ją
- Marcin ja zostałam... zgwałcona! - zaczęła płakać.
Marcin siedział na ławce i nie wiedział co ma powiedzieć, jak zareagować, nigdy wcześniej nie był w takiej sytuacji.
- Nie wiedziałem...
- Skąd mogłeś wiedzieć - otarła łzy
- To...
- Tak to on... Myszor chociaż nie jestem pewna bo dosypał mi czegoś do picia wcześniej obudziłam się na zapleczu na jakimś materacu, miałam podarte ubrania, a obok leżała
- Tak spokojnie już nie opowiadaj. Jak ja go tylko....
- Marcin nie! on ma za dużo ludzi
- Dobrze spokojnie, ale jak ty się tu znalazłaś?
Klaudia wszystko od początku do końca wytłumaczyła Marcinowi.
- Także do domu wrócić nie mogę bo na pewno ona tam jest
- To chodź do mnie - zaproponował Marcin
- Nie posiedzę sobie tutaj i wrócę rano
- Nie ma mowy! żeby coś Ci się tu stało? Nigdy. Idziesz do mnie i koniec!
Klaudia nie miała wyjścia, Marcin dał jej swoja bluzę bo było zimno i udali się do jego domu. Mieszkał sam bez rodziców ani współlokatorów. Zaprowadził Klaudię do swojego pokoju i położył spać. Usnęła dość szybko, a on sam poszedł na kanapę.
------------------------------------------------------------------
Jeśli chcecie następny rozdział to musi być 3 komentarze! Szantażyk malutki :3
poniedziałek, 25 lutego 2013
sobota, 23 lutego 2013
8.
~Dwa miesiące później~
Przez dwa miesiące Klaudia starała się unikać Błażeja i Rafała a w szczególności Myszora. Nie udawało jej się to za dobrze gdyż chodzi z nimi do szkoły. Marcin nie odzywał się do niej, nie pisał nie dzwonił tak jakby coś mu się stało.
- Skarbie - zaczął niepewnie tata
- Co się stało? - Klaudia leżała w dresie na kanapie przed telewizorem
- Chciałbym... chciałbym Ci przedstawić Malwinę
- Malwinę... Malwinę... aa to jest ta pani co się z nią spotykasz
- Tak tak właśnie. To co?
- Pewnie ale...
- To ja ją jutro na obiad przyprowadzę. Zrobisz coś pysznego?
- Ja?
- Wiesz że nie mam talentu do gotowania.
- Wiem. Tato?
- Tak?
- Możemy pogadać?
- Jasne - usiadł obok niej na kanapie - Słucham?
- Bo my od dwóch miesięcy mamy nową wychowawczynię.
- Słyszałem że z niej niezła su...
- Tato!
- Przepraszam
- No właśnie, i ona się strasznie na mnie uwzięła, ciągle krzyczy, każde zostawać za kare po lekcjach itp...
- Mam z nią pogadać?
- Jakbyś mógł
- Pewnie pójdę do niej w poniedziałek
- Dziękuje - Klaudia przytuliła się do ojca i dalej oglądała jakiś mecz.
Klaudia cały wieczór myślała o Marcinie, ciągle patrzyła na telefon czy zadzwonił, może napisał sms'a, ale nic. Klaudia wiedziała że zawsze wieczorem biega po parku, dlatego ubrała się w strój sportowy i pobiegła do parku. Nie pomyliła się.
- Marcin! poczekaj! - biegła za nim
- Zostaw mnie!
- Zatrzymaj się!
- Czego?!
- Czemu przez dwa miesiące nie dawałeś znaku życia?
- A po co miałbym dawać?
- Myślałam że...
- Że co?! że niby wielka miłość?! takie rzeczy tylko w bajkach!
- Ale... myślałam że. Na prawdę się z tobie...
- Zakochałaś?! To czemu mi nie powiedziałaś że spałaś z tamtymi chłopakami?!
- Z Błażejem?
- Nie tylko jak się okazuje
- Kto Ci tak powiedział?
- Chyba miał na imię Rafał
- Oni kłamią! - krzyczała Klaudia a po jej policzkach spływały łzy
- Nie chce Cię widzieć! - i pobiegł dalej
Klaudia siedziała na ławce w parku do późnych godzin. W pewnym momencie przysiadł się do niej wysoki facet.
- Mam dla ciebie propozycje - zaczął
Klaudia odwróciła się i zobaczyła że to Myszor, wstała z ławki ale ten złapał ją na rękę i jednym ruchem z powrotem posadził na nią.
- Zostaw mnie!
- Zamknij mordę i słuchaj! Mam propozycje
- Nie jestem nią zainteresowana
- Słuchaj! Nikt w szkole nie dowie się o tym że przespałaś się z Błażejem i Rafałem
- Ale ja się z nimi nie przespałam!
- Zamknij się bo dostaniesz!
- Czego chcesz?
- Mam klienta który chce iść na kolację z piękną dziewczyną ogólnie chce ją sponsorować
- Nie zgadzam się!
- No to inaczej, albo się zgodzisz albo już nigdy nie zobaczysz tatusia - Myszor wstał z ławki i poszedł. Klaudia nie wiedziała co ma zrobić, nie chciała stracić ojca, tego by już nie przeżyła. Do domu wróciła po 2 w nocy. Waldemar już spał dlatego zachowywała się bardzo cicho.
Następnego dnia wstała o 13 od razu zbiegła na dół założyć buty i iść do sklepu po zakupy. Wróciła do domu i zaczęła przygotowywać obiad. Na przystawkę były paszteciki z rukolą w sosie z czerwonego wina, na obiad lasagne z mięsem mielonym i sałatką z sosem winegret, a na deser przekładaniec z wiśniami, czereśniami i bitą śmietaną. Dochodziła godzina 15 więc Klaudia przygotowała stół i poszła się przebrać w to i zeszła na dół. Chwile później zadzwonił dzwonek do drzwi, Waldemar poszedł otworzyć. Klaudia nie wierzyła własnym oczom, była to...
-----------------------------------------------------------------
Podoba się? mam nadzieje :D Jeśli już tu jesteś to zostaw po sobie komentarz :D
Przez dwa miesiące Klaudia starała się unikać Błażeja i Rafała a w szczególności Myszora. Nie udawało jej się to za dobrze gdyż chodzi z nimi do szkoły. Marcin nie odzywał się do niej, nie pisał nie dzwonił tak jakby coś mu się stało.
- Skarbie - zaczął niepewnie tata
- Co się stało? - Klaudia leżała w dresie na kanapie przed telewizorem
- Chciałbym... chciałbym Ci przedstawić Malwinę
- Malwinę... Malwinę... aa to jest ta pani co się z nią spotykasz
- Tak tak właśnie. To co?
- Pewnie ale...
- To ja ją jutro na obiad przyprowadzę. Zrobisz coś pysznego?
- Ja?
- Wiesz że nie mam talentu do gotowania.
- Wiem. Tato?
- Tak?
- Możemy pogadać?
- Jasne - usiadł obok niej na kanapie - Słucham?
- Bo my od dwóch miesięcy mamy nową wychowawczynię.
- Słyszałem że z niej niezła su...
- Tato!
- Przepraszam
- No właśnie, i ona się strasznie na mnie uwzięła, ciągle krzyczy, każde zostawać za kare po lekcjach itp...
- Mam z nią pogadać?
- Jakbyś mógł
- Pewnie pójdę do niej w poniedziałek
- Dziękuje - Klaudia przytuliła się do ojca i dalej oglądała jakiś mecz.
Klaudia cały wieczór myślała o Marcinie, ciągle patrzyła na telefon czy zadzwonił, może napisał sms'a, ale nic. Klaudia wiedziała że zawsze wieczorem biega po parku, dlatego ubrała się w strój sportowy i pobiegła do parku. Nie pomyliła się.
- Marcin! poczekaj! - biegła za nim
- Zostaw mnie!
- Zatrzymaj się!
- Czego?!
- Czemu przez dwa miesiące nie dawałeś znaku życia?
- A po co miałbym dawać?
- Myślałam że...
- Że co?! że niby wielka miłość?! takie rzeczy tylko w bajkach!
- Ale... myślałam że. Na prawdę się z tobie...
- Zakochałaś?! To czemu mi nie powiedziałaś że spałaś z tamtymi chłopakami?!
- Z Błażejem?
- Nie tylko jak się okazuje
- Kto Ci tak powiedział?
- Chyba miał na imię Rafał
- Oni kłamią! - krzyczała Klaudia a po jej policzkach spływały łzy
- Nie chce Cię widzieć! - i pobiegł dalej
Klaudia siedziała na ławce w parku do późnych godzin. W pewnym momencie przysiadł się do niej wysoki facet.
- Mam dla ciebie propozycje - zaczął
Klaudia odwróciła się i zobaczyła że to Myszor, wstała z ławki ale ten złapał ją na rękę i jednym ruchem z powrotem posadził na nią.
- Zostaw mnie!
- Zamknij mordę i słuchaj! Mam propozycje
- Nie jestem nią zainteresowana
- Słuchaj! Nikt w szkole nie dowie się o tym że przespałaś się z Błażejem i Rafałem
- Ale ja się z nimi nie przespałam!
- Zamknij się bo dostaniesz!
- Czego chcesz?
- Mam klienta który chce iść na kolację z piękną dziewczyną ogólnie chce ją sponsorować
- Nie zgadzam się!
- No to inaczej, albo się zgodzisz albo już nigdy nie zobaczysz tatusia - Myszor wstał z ławki i poszedł. Klaudia nie wiedziała co ma zrobić, nie chciała stracić ojca, tego by już nie przeżyła. Do domu wróciła po 2 w nocy. Waldemar już spał dlatego zachowywała się bardzo cicho.
Następnego dnia wstała o 13 od razu zbiegła na dół założyć buty i iść do sklepu po zakupy. Wróciła do domu i zaczęła przygotowywać obiad. Na przystawkę były paszteciki z rukolą w sosie z czerwonego wina, na obiad lasagne z mięsem mielonym i sałatką z sosem winegret, a na deser przekładaniec z wiśniami, czereśniami i bitą śmietaną. Dochodziła godzina 15 więc Klaudia przygotowała stół i poszła się przebrać w to i zeszła na dół. Chwile później zadzwonił dzwonek do drzwi, Waldemar poszedł otworzyć. Klaudia nie wierzyła własnym oczom, była to...
-----------------------------------------------------------------
Podoba się? mam nadzieje :D Jeśli już tu jesteś to zostaw po sobie komentarz :D
piątek, 22 lutego 2013
7.
Następnego dnia Klaudię obudziło otwieranie wejściowych drzwi. Gdy się przebudziła zobaczyła że obok niej leży nagi Marcin. Po głowie "Czy ja się z nim przespałam?" "Jak ja mogłam to zrobić?!" Klaudia zerwała się szybko z łóżka przy tym budząc Marcina.
- Dzień dobry - powiedział widząc półnagie ciało Klaudii
- Cicho bądź! tata jest w domu!
Marcin zerwał się na równe nogi, zakładając spodnie i koszulkę. Klaudia pokazała mu że może wyjść spokojnie przez okno po drabinie na kwiaty, tak też zrobił. Klaudia szybko się ubrała w pidżamę i zeszła na dół.
- Cześć tatku! Jak tam randka?
- Świetnie mam nadzieje że to coś poważniejszego
- Też mam taka nadzieje
Klaudia z jednej strony była zadowolona że ojciec jest szczęśliwy i próbuje zacząć życie od nowa, ale z jednej strony nie chciała mieć macochy.
- A ty nie idziesz do szkoły? - zapytał ni stąd ni zowąd
- Idę, ale na 10 dopiero
- Aha, pozwolisz że się położę spać?
- Jasne - Klaudia dobrze wiedziała że nie przespał tej nocy - Nie masz dzisiaj treningu?
- Mam, znaczy nie mam
- To masz czy nie?
- Czemu tak wypytujesz?
- A nic, tak sobie. Idź spać
- Co tu robi ta kurtka? - Waldemar podszedł do wieszaka i zdjął z niej skórzaną kurtkę Marcina
- Yyyy to jest kurtka... kolegi! Wczoraj pożyczył mi notatki i musiał ja zostawić, daj oddam mu ją dzisiaj - Klaudia wzięła kurtkę i powędrowała na górę ubrać się. Godzinę później stała na przystanku w drodze do szkoły.
- Witaj piękna - usłyszała głos mężczyzny
- Marcin daruj sobie - odpowiedziała nie patrząc kto to
- Błażej! chodź! - z tyłu dobiegały różne krzyki
- Błażej! Ty dupku! jak mogłeś mnie zostawić samą w tym klubie!
- Nie byłaś sama! Nie krzycz bo inaczej pogadamy! - złapał ją za ręce tez że Klaudia nie miała siły się uwolnić.
- Zostaw mnie!
- Bądź cicho! Masz nikomu o tym nie mówić co stało się w tym klubie. Jasne!
- Pomyślę!
W tym momencie Błażej walnął w twarz Klaudię a ta upadła na ziemię. Od razu podbiegł kolega Błażeja, Rafał.
- Nic Ci nie jest? - podał jej rękę
- Zostaw mnie!
- Błażej pojeb*** Cię! Ku*** ty normalny jesteś! Do słabszej stratujesz!
- To dziwka i tyle!
- Zamknij mordę! Bo dostaniesz!
- A co może i ty ją ruchasz za plecami co?!
- A jeśli nawet to nie twój interes!
- Uuuu chłopaku... Myszor Cię wyprzedził! - Błażej po tych słowach spojrzał mu w oczy z ironicznym uśmieszkiem i odszedł.
- Prawda? - zwrócił się w stronę Klaudii
W tym samym czasie pod przystanek podjechał Marcin. Widząc że Klaudia leży na chodziku wysiadł raptownie z samochodu, i popchnął stojącego nad nią Rafała.
- Ej ej człowieku opanuj się - Rafał zwrócił mu uwagę
- Wszystko dobrze - pomógł wstać Klaudii - Klaudia kto Cię uderzył?
- Dajcie mi spokój - popłakała się i pobiegła w stronę ulicy.
Do szkoły wpadła rozpłakana i cała roztrzęsiona. Od razu pobiegła do toalety ogarnąć się. Na pierwszą lekcje trochę się spóźniła, ale nauczyciel puścił to mimo woli.
- Witajcie - do sali na druga lekcje weszła wysoka blondynka - Od dzisiaj będę waszą nową wychowawczynią gdyż pan Pawłowski niestety odszedł z tej szkoły.
- A co się stało? - z tyłu klasy dobiegło pytanie
- Nie interesuj się tym!
Na pierwszy rzut oka było widać że nie da sobie wejść na głowę. Na samym początku powiedziała że nie będzie żadnych wycieczek, zwolnień, i że jak będą nieobecności to będzie wyciągała srogie kary. Każdy na samym początku ją znienawidził.
--------------------------------------------------------------------------------
Dzięki że to czytacie to dla mnie bardzo ważne :) Mam nadzieje że się podoba, bo jakoś weny nie miałam gdyż jestem chora, ale udało mi się w ogóle coś napisać :) Tak więc miłej lektury!
- Dzień dobry - powiedział widząc półnagie ciało Klaudii
- Cicho bądź! tata jest w domu!
Marcin zerwał się na równe nogi, zakładając spodnie i koszulkę. Klaudia pokazała mu że może wyjść spokojnie przez okno po drabinie na kwiaty, tak też zrobił. Klaudia szybko się ubrała w pidżamę i zeszła na dół.
- Cześć tatku! Jak tam randka?
- Świetnie mam nadzieje że to coś poważniejszego
- Też mam taka nadzieje
Klaudia z jednej strony była zadowolona że ojciec jest szczęśliwy i próbuje zacząć życie od nowa, ale z jednej strony nie chciała mieć macochy.
- A ty nie idziesz do szkoły? - zapytał ni stąd ni zowąd
- Idę, ale na 10 dopiero
- Aha, pozwolisz że się położę spać?
- Jasne - Klaudia dobrze wiedziała że nie przespał tej nocy - Nie masz dzisiaj treningu?
- Mam, znaczy nie mam
- To masz czy nie?
- Czemu tak wypytujesz?
- A nic, tak sobie. Idź spać
- Co tu robi ta kurtka? - Waldemar podszedł do wieszaka i zdjął z niej skórzaną kurtkę Marcina
- Yyyy to jest kurtka... kolegi! Wczoraj pożyczył mi notatki i musiał ja zostawić, daj oddam mu ją dzisiaj - Klaudia wzięła kurtkę i powędrowała na górę ubrać się. Godzinę później stała na przystanku w drodze do szkoły.
- Witaj piękna - usłyszała głos mężczyzny
- Marcin daruj sobie - odpowiedziała nie patrząc kto to
- Błażej! chodź! - z tyłu dobiegały różne krzyki
- Błażej! Ty dupku! jak mogłeś mnie zostawić samą w tym klubie!
- Nie byłaś sama! Nie krzycz bo inaczej pogadamy! - złapał ją za ręce tez że Klaudia nie miała siły się uwolnić.
- Zostaw mnie!
- Bądź cicho! Masz nikomu o tym nie mówić co stało się w tym klubie. Jasne!
- Pomyślę!
W tym momencie Błażej walnął w twarz Klaudię a ta upadła na ziemię. Od razu podbiegł kolega Błażeja, Rafał.
- Nic Ci nie jest? - podał jej rękę
- Zostaw mnie!
- Błażej pojeb*** Cię! Ku*** ty normalny jesteś! Do słabszej stratujesz!
- To dziwka i tyle!
- Zamknij mordę! Bo dostaniesz!
- A co może i ty ją ruchasz za plecami co?!
- A jeśli nawet to nie twój interes!
- Uuuu chłopaku... Myszor Cię wyprzedził! - Błażej po tych słowach spojrzał mu w oczy z ironicznym uśmieszkiem i odszedł.
- Prawda? - zwrócił się w stronę Klaudii
W tym samym czasie pod przystanek podjechał Marcin. Widząc że Klaudia leży na chodziku wysiadł raptownie z samochodu, i popchnął stojącego nad nią Rafała.
- Ej ej człowieku opanuj się - Rafał zwrócił mu uwagę
- Wszystko dobrze - pomógł wstać Klaudii - Klaudia kto Cię uderzył?
- Dajcie mi spokój - popłakała się i pobiegła w stronę ulicy.
Do szkoły wpadła rozpłakana i cała roztrzęsiona. Od razu pobiegła do toalety ogarnąć się. Na pierwszą lekcje trochę się spóźniła, ale nauczyciel puścił to mimo woli.
- Witajcie - do sali na druga lekcje weszła wysoka blondynka - Od dzisiaj będę waszą nową wychowawczynią gdyż pan Pawłowski niestety odszedł z tej szkoły.
- A co się stało? - z tyłu klasy dobiegło pytanie
- Nie interesuj się tym!
Na pierwszy rzut oka było widać że nie da sobie wejść na głowę. Na samym początku powiedziała że nie będzie żadnych wycieczek, zwolnień, i że jak będą nieobecności to będzie wyciągała srogie kary. Każdy na samym początku ją znienawidził.
--------------------------------------------------------------------------------
Dzięki że to czytacie to dla mnie bardzo ważne :) Mam nadzieje że się podoba, bo jakoś weny nie miałam gdyż jestem chora, ale udało mi się w ogóle coś napisać :) Tak więc miłej lektury!
wtorek, 19 lutego 2013
6.
Następnego dnia musiałam się uczyć, a chłopaki nie mięli treningu, gdy zeszłam na dół zobaczyłam swojego tatę w garniturze z bukietem róż, stojącego przed lustrem.
- Tato? - zapytała w nieciekawą miną
- O Klaudia, przestraszyłaś mnie - powiedział chowając za plecami róże
- Nie chowaj ich, gdzie się wybierasz?
- Idę na kolację
- Na randkę.- poprawiła nalewając sobie wody do szklanki
- Nie idę na żadną randkę! - odpowiedział nieudolnie próbując zawiązać krawat.
- Daj! - podeszła i zaczęła zawiązywać
- Zawsze to mama robiła, a od jej śmierci to w dresie chodzę tylko
- Ha ha wiem, - uśmiechnęła się delikatnie - Ładna jest?
- Kto?
- Ta dziewczyna, a może pani z którą idziesz
- Przepiękna
- Ładniejsza ode mnie? - oburzyła się Klaudia
- Nie ma piękniejszej od ciebie!
- Ooo! Jakie to słodkie... idź bo się spóźnisz!
- A która godzina?
- 18:40
- O boże, zrób sobie kolacje, albo masz zamów pizze, kocham Cię!
- Tato?
- Nie mam czasu pa kochanie
- Tato!
- Kochanie ja muszę już jechać
- Jak pojedziesz?
- Ale co jak?
- Pytam się jak pojedziesz
- No samochodem
- Bez kluczyków? - wyszczerzyła zęby, a w ręku trzymała klucze
- A no właśnie, dziękuje - podszedł pocałował ja w czoło - trzymaj się
- Wrócisz dzisiaj?
- Jutro rano
- Okej
- Nie zdemoluj mieszkania
- IDŹ bo się spóźnisz! Kobiety nie lubią spóźnialskich!
- Paa!
- Pa
Klaudia zamówiła pizzę, usiadła na kanapie i włączyła jakieś romansidło. Oglądanie przerwał jej dzwonek do drzwi. Była już 23:40, przestraszyła się i poszła do kuchni po patelnię, powoli podeszła do drzwi i otworzyła.
- Marcin?!
- Cześć, yy po co Ci ta patelnia?
- A jak myślisz?
- No właśnie nie wiem
- Wiesz która jest godzina! Normalny jesteś? O te porze to się śpi!
- Dobra, tylko grzeczni śpią
- Sugerujesz że jestem NIE-grzeczna? - położyła nacisk na słowo nie
- Mogę wejść czy będziemy tak rozmawiać przez próg?
- Przez próg.
- Oj no weź! Ubieraj się!
- Po co? Ja idę zaraz spać!
- Jest twój tata w domu?
- Nie, poszedł na randkę
- To świetnie, i pewnie jutro rano wróci?
- Skąd wiesz?
- A tak jakoś, idź się ubierz ja poczekam
- Ubiorę się jak mi powiesz po co!
- Bo idziemy na imprezę
- No chyba nie
- Oj nie marudź! - powiedział próbując wejść do środka
- Gdzie! Wracaj za próg - odepchnęła go patelnią
- Lubisz mnie wkurzać prawda?
- Jak cholera! - uśmiechnęła się pokazując białe zęby
- Masz piękny uśmiech - po tych słowach wziął jej twarz w swoje ręce i zaczął całować, czuł że na początku Klaudia próbowała się wyswobodzić, ale nie dał jej, i powędrowali na kanapę.
Całował mnie tak czule że nie zauważyłam kiedy zaczął ściągać mi bluzkę, potem całował mój dekolt a w końcu piersi.
- STOP! - wyrwała się z objęć Marcina, zakładając bluzkę
- Co się stało? Myślałem że Ci się podoba
- Nie mogę
- Ale czego nie możesz?
- Zrobić...Tego!
- Ale czemu? Spokojnie - podszedł do niej próbując znowu ją pocałować,
- Marcin - spojrzała mu głęboko w oczy - Ja Cię nie znam
- Mam na imię Marcin, to powinno Ci wystarczyć - uśmiechnął się i pocałował ją.
- To gdzie idziemy na ta imprezę?
- Wolę zostać w domu - popatrzył jej w oczy i zaprowadził na kanpę
- A ja nabrałam chęci na imprezę, idę się ubrać - wstała z kanapy i poszła na górę. 20 minut później zeszła, miała na sobie, czarne leginsy, błękitną tunikę, wysokie czarne szpilki i naszyjnik, włosy rozpuściła i zrobiła lekki makijaż.
- Idziemy?
- Łał! Pięknie wyglądasz,
- Dziękuje
- Idziemy, idziemy
Oboje udali się do samochodu Marcina, i pojechali na imprezę do klubu "Czarny koń", w klubie było jeszcze kilku znajomych piłkarzy z Majakowa i ich dziewczyn, wszystkie patrzyły z zazdrością na Klaudię.
- Drinka? - zapytał Marcin podchodząc z Klaudią do baru
- Sok
- Oj no nie przesadzaj! Poproszę drinka "sex on the bitch"
- Marcin! - Klaudia spojrzała na niego swymi oczyma - Ja nie jestem pełnoletnia
- Wiem, ale jeden drink nikomu nie zaskodził
- Ale...
- Żadnego ale..
- No dobra
Klaudia zgodziła się wypiła go i razem przetańczyli całą noc, wrócili nad ranem gdzieś około 6 i usnęli razem w pokoju Klaudii.
-------------------------------------------------------------------------------------
Podobało się? zostaw komentarz! Następny rozdział jak będzie 4 komentarze! :)
- Tato? - zapytała w nieciekawą miną
- O Klaudia, przestraszyłaś mnie - powiedział chowając za plecami róże
- Nie chowaj ich, gdzie się wybierasz?
- Idę na kolację
- Na randkę.- poprawiła nalewając sobie wody do szklanki
- Nie idę na żadną randkę! - odpowiedział nieudolnie próbując zawiązać krawat.
- Daj! - podeszła i zaczęła zawiązywać
- Zawsze to mama robiła, a od jej śmierci to w dresie chodzę tylko
- Ha ha wiem, - uśmiechnęła się delikatnie - Ładna jest?
- Kto?
- Ta dziewczyna, a może pani z którą idziesz
- Przepiękna
- Ładniejsza ode mnie? - oburzyła się Klaudia
- Nie ma piękniejszej od ciebie!
- Ooo! Jakie to słodkie... idź bo się spóźnisz!
- A która godzina?
- 18:40
- O boże, zrób sobie kolacje, albo masz zamów pizze, kocham Cię!
- Tato?
- Nie mam czasu pa kochanie
- Tato!
- Kochanie ja muszę już jechać
- Jak pojedziesz?
- Ale co jak?
- Pytam się jak pojedziesz
- No samochodem
- Bez kluczyków? - wyszczerzyła zęby, a w ręku trzymała klucze
- A no właśnie, dziękuje - podszedł pocałował ja w czoło - trzymaj się
- Wrócisz dzisiaj?
- Jutro rano
- Okej
- Nie zdemoluj mieszkania
- IDŹ bo się spóźnisz! Kobiety nie lubią spóźnialskich!
- Paa!
- Pa
Klaudia zamówiła pizzę, usiadła na kanapie i włączyła jakieś romansidło. Oglądanie przerwał jej dzwonek do drzwi. Była już 23:40, przestraszyła się i poszła do kuchni po patelnię, powoli podeszła do drzwi i otworzyła.
- Marcin?!
- Cześć, yy po co Ci ta patelnia?
- A jak myślisz?
- No właśnie nie wiem
- Wiesz która jest godzina! Normalny jesteś? O te porze to się śpi!
- Dobra, tylko grzeczni śpią
- Sugerujesz że jestem NIE-grzeczna? - położyła nacisk na słowo nie
- Mogę wejść czy będziemy tak rozmawiać przez próg?
- Przez próg.
- Oj no weź! Ubieraj się!
- Po co? Ja idę zaraz spać!
- Jest twój tata w domu?
- Nie, poszedł na randkę
- To świetnie, i pewnie jutro rano wróci?
- Skąd wiesz?
- A tak jakoś, idź się ubierz ja poczekam
- Ubiorę się jak mi powiesz po co!
- Bo idziemy na imprezę
- No chyba nie
- Oj nie marudź! - powiedział próbując wejść do środka
- Gdzie! Wracaj za próg - odepchnęła go patelnią
- Lubisz mnie wkurzać prawda?
- Jak cholera! - uśmiechnęła się pokazując białe zęby
- Masz piękny uśmiech - po tych słowach wziął jej twarz w swoje ręce i zaczął całować, czuł że na początku Klaudia próbowała się wyswobodzić, ale nie dał jej, i powędrowali na kanapę.
Całował mnie tak czule że nie zauważyłam kiedy zaczął ściągać mi bluzkę, potem całował mój dekolt a w końcu piersi.
- STOP! - wyrwała się z objęć Marcina, zakładając bluzkę
- Co się stało? Myślałem że Ci się podoba
- Nie mogę
- Ale czego nie możesz?
- Zrobić...Tego!
- Ale czemu? Spokojnie - podszedł do niej próbując znowu ją pocałować,
- Marcin - spojrzała mu głęboko w oczy - Ja Cię nie znam
- Mam na imię Marcin, to powinno Ci wystarczyć - uśmiechnął się i pocałował ją.
- To gdzie idziemy na ta imprezę?
- Wolę zostać w domu - popatrzył jej w oczy i zaprowadził na kanpę
- A ja nabrałam chęci na imprezę, idę się ubrać - wstała z kanapy i poszła na górę. 20 minut później zeszła, miała na sobie, czarne leginsy, błękitną tunikę, wysokie czarne szpilki i naszyjnik, włosy rozpuściła i zrobiła lekki makijaż.
- Idziemy?
- Łał! Pięknie wyglądasz,
- Dziękuje
- Idziemy, idziemy
Oboje udali się do samochodu Marcina, i pojechali na imprezę do klubu "Czarny koń", w klubie było jeszcze kilku znajomych piłkarzy z Majakowa i ich dziewczyn, wszystkie patrzyły z zazdrością na Klaudię.
- Drinka? - zapytał Marcin podchodząc z Klaudią do baru
- Sok
- Oj no nie przesadzaj! Poproszę drinka "sex on the bitch"
- Marcin! - Klaudia spojrzała na niego swymi oczyma - Ja nie jestem pełnoletnia
- Wiem, ale jeden drink nikomu nie zaskodził
- Ale...
- Żadnego ale..
- No dobra
Klaudia zgodziła się wypiła go i razem przetańczyli całą noc, wrócili nad ranem gdzieś około 6 i usnęli razem w pokoju Klaudii.
-------------------------------------------------------------------------------------
Podobało się? zostaw komentarz! Następny rozdział jak będzie 4 komentarze! :)
niedziela, 17 lutego 2013
5.
(...) - Marcin! Marcin! Nic Ci nie jest? - dopytywała Klaudia
- Po-mo-cy! - woo wooo woody!
- Masz pij pij! poczekaj sprowadzę pomoc
- Nie! stój! pochyl się na chwilę
Klaudia zupełnie niczego nie świadoma pochyliła się nad konającym Marcinem, a on jednym ruchem ręki zbliżył ją do siebie i zaczął całować, najpierw lekko a gdy zobaczył że nie protestuję coraz namiętniej. Klaudii się to podobało ale w pewnym momencie zdała sobie sprawę że nie może!
- STOP! - krzyknęła odskakując od Marcina
- Ale co nie podobało Ci się? - Marcin podparł się jedną ręką
- Udawałeś? Nic Ci nie było! Specjalnie to zrobiłeś!
- Nie powiem było całkiem przyjemnie
- Jesteś taki sam jak inni! - Klaudia spojrzała na niego z politowaniem i pobiegła w stronę domu.
Gdy tylko weszła do domu od razu ojciec wypytywał kto wygrał, a Klaudia odpowiedziała szybko że nie było zwycięzcy i poleciała na górę wziąć gorącą i długa kąpiel, po dwóch godzinach zeszła na dół zjeść porządne śniadanie.
- Jedziesz ze mną na trening?
- Mogę.
- A mam dla ciebie bilet na mecz Polska - Ukraina, oczywiście bilet to tylko formalność ale wiesz wymogi..
- Tak tak wiem - kiwnęła głową nawet nie słuchając co tata do niej mówi,
- Proszę - wręczył jej bilet do rąk
- Co to jest? Po co mi to?
- Jak to co to? bilet! Klaudia ty mnie w ogóle słuchasz?!
- Przepraszam zamyśliłam się
- Właśnie widzę czekasz na tosty których nawet nie podłączyłaś do prądu!
- Nie wiem co się ze mną dzieje
- Ja tym bardziej nie wiem - podszedł do niej i ją przytulił
Klaudii po głowie chodził dzisiejszy poranny pocałunek przez Marcina, te jego wargi, ten smak jego ust, ten zapach (i to wcale nie był pot), te umięśnione ręce, jego czy, jego ciało, Klaudia nie mogła przestać o nim myśleć. Przecież ona go nie lubi, a jednocześnie może i kocha, denerwuje ją, a i zachwyca, jest w nim cos tajemniczego co Klaudia chciała odkryć.
Gdy tylko wróciłem do domu, przecz oczyma miałem cały czas twarz Klaudii, nigdy nie zapomnę tego pocałunku, jej usta aksamitne niczym płatki róż, oczy błękitne jak ocean, skóra delikatna jak pupcia niemowlaka, Marcin modlił się żeby na dzisiejszym treningu pojawiła się Klaudia, nie mógł jeść, pić, ciągle myślał o niej...
Klaudia postanowiła że pojedzie jeszcze dzisiaj z ojcem na trening żeby zobaczyć Marcina, nie wiedziała czy to był dobry pomysł, ale musiała się przekonać co tak na prawdę do niego czuje, czy to zwykłe zauroczenie? czy może już miłość, na to pytanie Klaudia nie znała odpowiedzi ale wiedziała że jak dzisiaj go zobaczy będzie wiedziała na 100%
Wsiadła z ojcem do samochodu i ruszyła na stadion, cały czas była nieobecna myślami, Waldemar ciągle coś mówił ale dał sobie spokój gdy zauważył że córka go nie słucha.
- Wyprowadzamy się! - ale zero reakcji ze strony Klaudii - Będziesz miała brata - nadal nic
- Mam raka!
- Co? - Klaudia odwróciła głowę tak szybko że stworzyła wiatr - Jak to raka?
- Nie słuchasz mnie
- Rak odebrał mi już jedno z rodziców, nie pozwolę żeby odebrało drugie!
- Nie mam żadnego raka!
- Ale przecież...
- Powiedziałem tak żebyś zaczęła mnie słuchać!
- Przepraszam, to moja wina, nie powinnam
- Co się z tobą dzieje?
- Nie wiem, tato proszę nie pytaj
- Dobrze, ale się o ciebie boję
- To się nie bój jest wszystko ok!
Gdy tylko dojechali na miejsce Klaudia od razu udała się na murawę, nie przebierając się i mając nadzieje że będzie tam Marcin. Niestety nie było go tam, stała na środku wejścia nieruchowo patrząc na murawę.
- Na mnie czekasz? - usłyszała głos zza swoich pleców, ten kojący głos, poczuła jego usta na swoich barkach, jego ręce zaczęły krążyć po jej ciele.
- Nie tutaj! - odwróciła się do niego
- Klaudia..
- Ja cię nawet nie znam.. - patrzyła na niego litościwie
- Ale możesz poznać - w tym momencie ich usta się spotkały, Klaudia poczuła się jak w siudmym niebie, jeszcze nikt nie obdarował jej nigdy tak wielkim uczuciem jak zrobił to Marcin, czuła się bezpieczna, potrzeba, czuła się jak ostatnia dziewczyna świata, nikt sie dla niej nie liczył tylko on, wreszcie miała pewność.
Wiedziałem że ją tam spotkam i że mi ulegnie, to było pewne, każda ulega, na nią wystarczyło jedynie spojrzeć i już była moja, tego pocałunku nie zapomnę nigdy, wiedziałem że nie jest jeszcze pełnoletnia więc postępowałem delikatnie, tak żeby jej nie skrzywdzić.
--------------------------------------------------------------------
Zapraszam do komentowania! To daje werwy do pracy! I bardzo miło czyta się wasze komentarze. DZIĘKUJE!! Nastepny rozdział w środę, może we wtorek jak mi się uda :)
http://izakubastory.blogspot.com/2013/02/rozdzia-37.html <-------------- Zapraszam!
- Po-mo-cy! - woo wooo woody!
- Masz pij pij! poczekaj sprowadzę pomoc
- Nie! stój! pochyl się na chwilę
Klaudia zupełnie niczego nie świadoma pochyliła się nad konającym Marcinem, a on jednym ruchem ręki zbliżył ją do siebie i zaczął całować, najpierw lekko a gdy zobaczył że nie protestuję coraz namiętniej. Klaudii się to podobało ale w pewnym momencie zdała sobie sprawę że nie może!
- STOP! - krzyknęła odskakując od Marcina
- Ale co nie podobało Ci się? - Marcin podparł się jedną ręką
- Udawałeś? Nic Ci nie było! Specjalnie to zrobiłeś!
- Nie powiem było całkiem przyjemnie
- Jesteś taki sam jak inni! - Klaudia spojrzała na niego z politowaniem i pobiegła w stronę domu.
Gdy tylko weszła do domu od razu ojciec wypytywał kto wygrał, a Klaudia odpowiedziała szybko że nie było zwycięzcy i poleciała na górę wziąć gorącą i długa kąpiel, po dwóch godzinach zeszła na dół zjeść porządne śniadanie.
- Jedziesz ze mną na trening?
- Mogę.
- A mam dla ciebie bilet na mecz Polska - Ukraina, oczywiście bilet to tylko formalność ale wiesz wymogi..
- Tak tak wiem - kiwnęła głową nawet nie słuchając co tata do niej mówi,
- Proszę - wręczył jej bilet do rąk
- Co to jest? Po co mi to?
- Jak to co to? bilet! Klaudia ty mnie w ogóle słuchasz?!
- Przepraszam zamyśliłam się
- Właśnie widzę czekasz na tosty których nawet nie podłączyłaś do prądu!
- Nie wiem co się ze mną dzieje
- Ja tym bardziej nie wiem - podszedł do niej i ją przytulił
Klaudii po głowie chodził dzisiejszy poranny pocałunek przez Marcina, te jego wargi, ten smak jego ust, ten zapach (i to wcale nie był pot), te umięśnione ręce, jego czy, jego ciało, Klaudia nie mogła przestać o nim myśleć. Przecież ona go nie lubi, a jednocześnie może i kocha, denerwuje ją, a i zachwyca, jest w nim cos tajemniczego co Klaudia chciała odkryć.
Gdy tylko wróciłem do domu, przecz oczyma miałem cały czas twarz Klaudii, nigdy nie zapomnę tego pocałunku, jej usta aksamitne niczym płatki róż, oczy błękitne jak ocean, skóra delikatna jak pupcia niemowlaka, Marcin modlił się żeby na dzisiejszym treningu pojawiła się Klaudia, nie mógł jeść, pić, ciągle myślał o niej...
Klaudia postanowiła że pojedzie jeszcze dzisiaj z ojcem na trening żeby zobaczyć Marcina, nie wiedziała czy to był dobry pomysł, ale musiała się przekonać co tak na prawdę do niego czuje, czy to zwykłe zauroczenie? czy może już miłość, na to pytanie Klaudia nie znała odpowiedzi ale wiedziała że jak dzisiaj go zobaczy będzie wiedziała na 100%
Wsiadła z ojcem do samochodu i ruszyła na stadion, cały czas była nieobecna myślami, Waldemar ciągle coś mówił ale dał sobie spokój gdy zauważył że córka go nie słucha.
- Wyprowadzamy się! - ale zero reakcji ze strony Klaudii - Będziesz miała brata - nadal nic
- Mam raka!
- Co? - Klaudia odwróciła głowę tak szybko że stworzyła wiatr - Jak to raka?
- Nie słuchasz mnie
- Rak odebrał mi już jedno z rodziców, nie pozwolę żeby odebrało drugie!
- Nie mam żadnego raka!
- Ale przecież...
- Powiedziałem tak żebyś zaczęła mnie słuchać!
- Przepraszam, to moja wina, nie powinnam
- Co się z tobą dzieje?
- Nie wiem, tato proszę nie pytaj
- Dobrze, ale się o ciebie boję
- To się nie bój jest wszystko ok!
Gdy tylko dojechali na miejsce Klaudia od razu udała się na murawę, nie przebierając się i mając nadzieje że będzie tam Marcin. Niestety nie było go tam, stała na środku wejścia nieruchowo patrząc na murawę.
- Na mnie czekasz? - usłyszała głos zza swoich pleców, ten kojący głos, poczuła jego usta na swoich barkach, jego ręce zaczęły krążyć po jej ciele.
- Nie tutaj! - odwróciła się do niego
- Klaudia..
- Ja cię nawet nie znam.. - patrzyła na niego litościwie
- Ale możesz poznać - w tym momencie ich usta się spotkały, Klaudia poczuła się jak w siudmym niebie, jeszcze nikt nie obdarował jej nigdy tak wielkim uczuciem jak zrobił to Marcin, czuła się bezpieczna, potrzeba, czuła się jak ostatnia dziewczyna świata, nikt sie dla niej nie liczył tylko on, wreszcie miała pewność.
Wiedziałem że ją tam spotkam i że mi ulegnie, to było pewne, każda ulega, na nią wystarczyło jedynie spojrzeć i już była moja, tego pocałunku nie zapomnę nigdy, wiedziałem że nie jest jeszcze pełnoletnia więc postępowałem delikatnie, tak żeby jej nie skrzywdzić.
--------------------------------------------------------------------
Zapraszam do komentowania! To daje werwy do pracy! I bardzo miło czyta się wasze komentarze. DZIĘKUJE!! Nastepny rozdział w środę, może we wtorek jak mi się uda :)
http://izakubastory.blogspot.com/2013/02/rozdzia-37.html <-------------- Zapraszam!
sobota, 16 lutego 2013
4.
(...)- Oo widzę że już poznałeś moją córkę..
- Nie miałem jeszcze okazji
- Nie? Cóż więc to jest... - zaczął Waldemar lecz Klaudia mu przerwała
- Klaudia Majewska - spojrzała na niego z wyższością w oczach i podała grzecznie rękę - córka Waldemara Majewskiego - wyróżniła słowo "córka"
- Tak właśnie to moja córka - powtórzył Waldemar
- Marcin Gołaczewski bardzo mi miło - odwzajemnił uścisk
- O widzę że już reszta zawodników jest, możemy zaczynać rozgrzewkę. To na początek 20 kółek wokół boiska.
Wszyscy chłopacy zaczęli biec, a Klaudia stanęła jakby niby nic obok taty i się przyglądała.
- A ty co tak stoisz? - zapytał zdziwiony
- No chyba nie sądzisz że będę biegała
- Tak właśnie sądzę
- No chyba nie
- Już!
Klaudia nie miała innego wyjścia, dołączyła do chłopaków którzy biegali, ku zaskoczeniu wszystkim była najszybsza wyprzedziła wszystkich, a gdy skończyła nie miała nawet zadyszki. Wszyscy zbiegli się wokół trenera strasznie dysząc.
- Co wy tacy zdyszani? - zadziwiła się Klaudia
- Zdyszani biegiem! - próbował wykrztusić z siebie kilka słów jeden z zawodników
- Biegiem? tym się zmęczyliście? Ha ha słabeusze! - kpiła sobie z nich dziewczyna
- Ej uważaj na słowa!
- Bo co? Pobijesz mnie?
- Ej ej ej dzieci spokojnie - wtrącił się w kłótnie Waldemar - za kłótnie dodatkowe 7 kółeczek już!
Klaudia bez sprzeciwu zaczęła biec pierwsza chwilę później zobaczyła jak wyprzedza ją Marcin, ale ona nie dała za wygraną. Pod koniec 7 kółka ostatecznie to Klaudia wygrała wyścig.
- A więc zagramy teraz meczyk, przegrana drużyna biega 10 kółek karnych. Więc tak pierwsza drużyna (...) i Klaudia, druga drużyna (...) i Marcin.
- Ej my mamy grać z dziewczyną?! - krzyczał i awanturował się jeden z zawodników
- Jeśli coś Ci nie pasuje tam są drzwi i możesz nie wracać! - upomniał go trener
- Nie no spoko - uspokoił się
- A więc zaczynamy! - Waldemar rozpoczął gwizdkiem mecz, Klaudia z Marcinem rywalizowali zacięcie, ale mecz skończył się z korzyścią dla Klaudii bo 12:7 z czego ona strzeliła 9 goli.
- Miłego biegania - uśmiechnęła się pod nosem dziewczyna przechodząc obok Marcina.
- Jutro, wyścig, na 7 kilometrów, w parku, godzina 7 rano!
- Okej - dziewczyna bez wahania odwróciła się do piłkarza albo "piłkarzyny" jak nazywała go. - Tylko nie wypluj wnętrzności po kilometrze.
- Już o to się nie bój!
Klaudia zniknęła w szatni w oklaskach swojej wygranej drużyny. Razem z ojcem wyrobili przepustkę na stadion "Majaków" oraz na stadion Narodowy. Potem razem wrócili do domu na kolację którą przyrządziła Klaudia. Następnie zalegli na kanapie oglądając jakąś powtórkę programu rozrywkowego.
- Nie wiedziałem że masz taką kondycję - przerwał cisze Waldemar
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz
- Ale mam nadziej że niedozwolonych używkach nie byłaś! - powiedział stanowczo
- Tato! Nigdy nie brała i nie wezmę tego to ust!
- Dobrze dobrze już spokojnie, chciałem mieć pewność
- Teraz już masz. A teraz przepraszam idę sie wykąpać i położyć spać przed jutrzejszym wyścigiem.
- Słyszałem że będziesz się ścigać z Marcinem
- Tak i zamierzam wygrać
- Marcin ma słaby punkt
- Jaki?
- Nienawidzi biegać po asfalcie, lepiej czuje się na trawie.
- Dziękuje tato, zapamiętam ta cenną rade. Dobranoc - Klaudia przesłała tacie całusa i zniknęła za schodach.
Następnego dnia wstała o 5:30 żeby przygotować się na bieg. Zjadła pożywne śniadanie, ubrała strój najwygodniejszy do biegania, z odsłoniętym brzuchem i krótkimi spodenkami, włosy związała w kucyk i pewnym krokiem parę minut przed 7 ruszyła, a raczej pobiegła w stronę parku, gdzie czekał już na nią Marcin.
- Gotowa? - powiedział oschło
- Żeby Cię poniżyć? Zawsze! - powiedziała z satysfakcja w głosie
- Nie bądź tego taka pewna!
- Zobaczymy.
Oboje wystartowali równo, biegli razem obok siebie przez 5 kilometrów gdy nagle Marcin przewrócił się i złapał za serce....
------------------------------------------------------
Następny rozdział dodam jak będą 2 komentarze!! :D Miłego czytania :D
- Nie miałem jeszcze okazji
- Nie? Cóż więc to jest... - zaczął Waldemar lecz Klaudia mu przerwała
- Klaudia Majewska - spojrzała na niego z wyższością w oczach i podała grzecznie rękę - córka Waldemara Majewskiego - wyróżniła słowo "córka"
- Tak właśnie to moja córka - powtórzył Waldemar
- Marcin Gołaczewski bardzo mi miło - odwzajemnił uścisk
- O widzę że już reszta zawodników jest, możemy zaczynać rozgrzewkę. To na początek 20 kółek wokół boiska.
Wszyscy chłopacy zaczęli biec, a Klaudia stanęła jakby niby nic obok taty i się przyglądała.
- A ty co tak stoisz? - zapytał zdziwiony
- No chyba nie sądzisz że będę biegała
- Tak właśnie sądzę
- No chyba nie
- Już!
Klaudia nie miała innego wyjścia, dołączyła do chłopaków którzy biegali, ku zaskoczeniu wszystkim była najszybsza wyprzedziła wszystkich, a gdy skończyła nie miała nawet zadyszki. Wszyscy zbiegli się wokół trenera strasznie dysząc.
- Co wy tacy zdyszani? - zadziwiła się Klaudia
- Zdyszani biegiem! - próbował wykrztusić z siebie kilka słów jeden z zawodników
- Biegiem? tym się zmęczyliście? Ha ha słabeusze! - kpiła sobie z nich dziewczyna
- Ej uważaj na słowa!
- Bo co? Pobijesz mnie?
- Ej ej ej dzieci spokojnie - wtrącił się w kłótnie Waldemar - za kłótnie dodatkowe 7 kółeczek już!
Klaudia bez sprzeciwu zaczęła biec pierwsza chwilę później zobaczyła jak wyprzedza ją Marcin, ale ona nie dała za wygraną. Pod koniec 7 kółka ostatecznie to Klaudia wygrała wyścig.
- A więc zagramy teraz meczyk, przegrana drużyna biega 10 kółek karnych. Więc tak pierwsza drużyna (...) i Klaudia, druga drużyna (...) i Marcin.
- Ej my mamy grać z dziewczyną?! - krzyczał i awanturował się jeden z zawodników
- Jeśli coś Ci nie pasuje tam są drzwi i możesz nie wracać! - upomniał go trener
- Nie no spoko - uspokoił się
- A więc zaczynamy! - Waldemar rozpoczął gwizdkiem mecz, Klaudia z Marcinem rywalizowali zacięcie, ale mecz skończył się z korzyścią dla Klaudii bo 12:7 z czego ona strzeliła 9 goli.
- Miłego biegania - uśmiechnęła się pod nosem dziewczyna przechodząc obok Marcina.
- Jutro, wyścig, na 7 kilometrów, w parku, godzina 7 rano!
- Okej - dziewczyna bez wahania odwróciła się do piłkarza albo "piłkarzyny" jak nazywała go. - Tylko nie wypluj wnętrzności po kilometrze.
- Już o to się nie bój!
Klaudia zniknęła w szatni w oklaskach swojej wygranej drużyny. Razem z ojcem wyrobili przepustkę na stadion "Majaków" oraz na stadion Narodowy. Potem razem wrócili do domu na kolację którą przyrządziła Klaudia. Następnie zalegli na kanapie oglądając jakąś powtórkę programu rozrywkowego.
- Nie wiedziałem że masz taką kondycję - przerwał cisze Waldemar
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz
- Ale mam nadziej że niedozwolonych używkach nie byłaś! - powiedział stanowczo
- Tato! Nigdy nie brała i nie wezmę tego to ust!
- Dobrze dobrze już spokojnie, chciałem mieć pewność
- Teraz już masz. A teraz przepraszam idę sie wykąpać i położyć spać przed jutrzejszym wyścigiem.
- Słyszałem że będziesz się ścigać z Marcinem
- Tak i zamierzam wygrać
- Marcin ma słaby punkt
- Jaki?
- Nienawidzi biegać po asfalcie, lepiej czuje się na trawie.
- Dziękuje tato, zapamiętam ta cenną rade. Dobranoc - Klaudia przesłała tacie całusa i zniknęła za schodach.
Następnego dnia wstała o 5:30 żeby przygotować się na bieg. Zjadła pożywne śniadanie, ubrała strój najwygodniejszy do biegania, z odsłoniętym brzuchem i krótkimi spodenkami, włosy związała w kucyk i pewnym krokiem parę minut przed 7 ruszyła, a raczej pobiegła w stronę parku, gdzie czekał już na nią Marcin.
- Gotowa? - powiedział oschło
- Żeby Cię poniżyć? Zawsze! - powiedziała z satysfakcja w głosie
- Nie bądź tego taka pewna!
- Zobaczymy.
Oboje wystartowali równo, biegli razem obok siebie przez 5 kilometrów gdy nagle Marcin przewrócił się i złapał za serce....
------------------------------------------------------
Następny rozdział dodam jak będą 2 komentarze!! :D Miłego czytania :D
piątek, 15 lutego 2013
3.
Klaudia spędziła najbliższe 5 dni w swoim pokoju, nic nie jedząc, nic nie pijąc. Do Waldemara dzwonili ze szkoły z pytaniem dlaczego córka nie chodzi do szkoły, wyjaśnił wszystko o co chodzi, dyrektor zrozumiał całą sytuację i już nie zawracał głowy. Klaudia cały czas siedziała na łóżku i płakała "Jak ona mogła dać się?" "To wszystko przez Rafała" Po głowie chodziły jej różne myśli. Wyglądając przez okno postanowiła że wyjdzie się przewietrzyć. Wyszła po cichu z pokoju i zeszła na dół do salonu gdzie siedział Waldemar.
- Tato? - powiedziała niepewnie
- Klaudia! - poderwał się z kanapy przytulając ją bardzo mocno do siebie
- Przepraszam - po jej policzku spłynęła łza
- Ale za co ty mnie dziecko przepraszasz? - wziął jej głowę w ręce i patrzył w oczy
- Przepraszam... - przytuliła się do ojca i zaczęła znowu płakać
- Już nie płacz, proszę nie płacz wszystko będzie dobrze zobaczysz.
Klaudia uspokoiła się trochę, Waldemar zrobił jej obiad, pilnował żeby wszystko zjadła. Klaudia próbowała się wymigać z jedzenia ale tata był nieugięty.
- Tato? - zaczęła niepewnie - mogę wyjść sie przewietrzyć?
- Oczywiście ale nie wracaj późno! i weź telefon
- No właśnie jeśli chodzi o telefon.... zgubiłam - zrobiła smutna minkę
- Co ja się z tobą mam, jutro jedziemy po telefon
- Dzięki - podeszła pocałowała w policzek - To ja idę
- Wróć przed 20!
- Okej!!
Klaudia spacerowała po całej Warszawie około 3 godzin. Poszła na starówkę, przechadzała się obok stadionu, aż w końcu trafiła pod stadion Majakowa. Usiadła na ławce i siedziała rozmyślając o życiu. Nawet nie zauważyła kiedy zaczęła płakać bo przypominała jej się ta sytuacja z klubu. Schowała twarz w ręce i pozwoliła łzom swobodnie płynąć rozmazując jej makijaż.
- Przepraszam, mogę w czymś pomóc? - podszedł do niej wysoki brunet
- Nie nie dziękuje ja już... - Klaudia wstała z ławki udając się w stronę ulicy
- Ale proszę poczekać! Stój! - złapał ją za rekę
- Puść mnie!
- Przepraszam..upuściłaś... - ale Klaudia już nic nie usłyszała ponieważ zaczęła biec.
Marcin stał jeszcze trochę pod stadionem dopóki Klaudia nie zniknęła mu z oczu. Po czym udał się do swojego samochodu, a potem do domu. Cały czas myślał o nieznajomej którą zobaczył całą zapłakaną pod stadionem.
Klaudia wróciła do domu, od razu wzięła prysznic przebrała się w pidżamę i poszła zjeść kolację.
- Widzę że wrócił Ci apetyt
- To chyba dobrze?
- No tak tak ale na twoim brzuszku widzę już mała oponkę - podśmiewał się z niej Waldemar
- Tato! Ja nie jestem jednym z tych twoich piłkarzy którzy muszą dbać o linię, i że jak przytyję jeden kilogram to biegam dodatkowo 10 kółek.
- Dobrze dobrze przecież ja nic nie mówię. Co tam smacznego robisz?
- Bruschetta z pomidorami i mozzarellą
- Mmmm to może i ja się skuszę
- Proszę bardzo - Klaudia nałożyła ojcu na talerz danie i sama usiadła i się zajadała
- Mam pomysł, jutro zrób sobie wolne w szkole i jedź ze mną na trening, poznasz chłopaków, a i wyrobimy Ci przepustkę żebyś mogła sobie kiedy chcesz wchodzić na stadion. Co ty na to?
- Spoko
- Spoko?
- Oczywiście ojcze. Lepiej?
- Oczywiście - pod śmiał się Waldemar
- A można tam sobie pograć?
- Pewnie, tylko musisz wziąć strój i korki
- Da się zrobić. Smakowało? - zapytała gdy wszystko zjadła
- Było pyszne. Masz talent po mamie
- Wiem, to chyba jedyne co po niej mam, bo bransoletkę zgubiłam
- Ależ nie! Masz jeszcze urodę po niej! Znajdzie się
- Dobra idę się spakować.
- Idź idź. Pamiętaj kocham Cię - pocałował Klaudię w czoło
- Ja ciebie też - przytuliła się do ojca - Dobranoc
- Dobranoc słońce. Śpij dobrze!
Klaudia jeszcze długo potem nie mogła usnąć wierciła się w łóżku, chodziła po całym pokoju. Spakowała się na trening. Usnęła dopiero po 3 w nocy. O 9 rano obudziło ja pukanie do drzwi.
- Klaudia wstawaj jest juz 9
- Jeszcze 5 minut - przykryła się kołdrą aż po głowę
- Jak mamy jechać po telefon to musisz wstać teraz!
- Już idę! - chcąc nie chcąc musiała wstać z łóżka. Doprowadziła się do porządku, umyła, ubrała, pomalowała, włosy spięła w kucyk i zeszła na dół.
- Śniadanie
- Chętnie - uśmiechnęła się siadając do stołu
- Najpierw pojedziemy po telefon i... - przerwał
- i... ?
- Najpierw pojedziemy po telefon, a potem na trening okej?
- Zacząłeś to skończ! I..?
- I... nie ważne!
- Oj tato!
- Oj Klaudia! - przekomarzał się z nią Waldemar - Jedz szybko bo nie zdążymy!
- Już zjadłam możemy jechać.
- Okej to idź już do samochodu ja wezmę swoją torbę i możemy jechać.
30 minut później Klaudia z tatą byli już w sklepie. Klaudia chodziła po całym sklepie ale żaden telefon jej się nie podobał. W końcu sprzedawca przyniósł Iphona 5 Klaudii od razu zaświeciły się oczka.
- Okej, to my ten telefon poprosimy, i jeszcze Klaudia idź tam popatrz na laptopy - rozkazał jej Waldemar patrząc na jej reakcję. Klaudia nie powiedziała słowa i od razu poleciała do laptopów, ale powtórzyła się zabawa z telefonami, żadnego dla siebie nie wybrała.
- Mamy promocję - zaczął sprzedawca - Przy zakupie telefonu Iphone 5 laptop Apple -10%
- Bierzemy!
- Jaki kolor laptopa pani sobie życzy?
- A jakie są?
- Czerwony, szary, czarny, biały, zielony i niebieski
- No nie wiem jest za duży wybór
- Mamy też taki z wymiennymi obudowami. Wystarczy dokupić obudowę i można zmieniać kiedy się chce.
- To my go poprosimy i wszystkie obudowy jakie macie w różnych kolorach - wtrącił się Waldemar
- Ale tato!
- Tak księżniczko?
- Masz tyle...
- Spokojnie
- To razem będzie 6,500 zł z rabatem
- Proszę - Waldemar wyjął kartę płatnicza i podał sprzedawcy
- Dziękujemy i zapraszamy ponownie
- Dziękujemy
- Podoba się? - zapytał Waldemar gdy tylko wyszli ze sklepu
- Bardzo! - rzuciła się mu na szyję
- Tylko teraz nie zgub ani telefonu ani laptopa!
- Oczywiście. Będę pilnować jak oka w głowie!
- Mam nadziej. Dobra jedziemy bo się spóźnimy na trening.
Klaudia i Waldemar udali się w stronę stadionu, po drodze było mnóstwo korków, dlatego jechali dość długo, ale koniec końców nie spóźnili się, a byli nawet przed czasem. Waldemar otworzył Klaudii szatnie rezerwową i kazała się przebrać, a potem wyjść na murawę dał jej piłkę, a sam poszedł powypełniać dokumenty związane z przepustką i wyjazdem drużyny na obóz przygotowawczy. Klaudia tak jak jej kazał ojciec przebrała się wzięła piłkę i wyszła na murawę. Zaczęła sobie odbijać piłkę, robić różne tricki, nie zauważyła nawet że kilka piłkarzy Majakowa uważnie jej się przygląda z podziwem. W pewnym momecie na murawę wparował Marcin.
- Ej! Złaź z murawy! - krzyczał do Klaudii Marcin
- Może grzeczniej! - odpyskowała Klaudia
- Bo co!?
- Bo gówno!
- Ej zaraz ty jesteś tą dziewczyną z ławki!
- Może... nic Ci do tego
- Oo widzę że już poznałeś moją córkę..
-------------------------------------------------------------------------------
A wiec mamy trzeci rozdział :) Mam nadzieje że się podoba :)
- Tato? - powiedziała niepewnie
- Klaudia! - poderwał się z kanapy przytulając ją bardzo mocno do siebie
- Przepraszam - po jej policzku spłynęła łza
- Ale za co ty mnie dziecko przepraszasz? - wziął jej głowę w ręce i patrzył w oczy
- Przepraszam... - przytuliła się do ojca i zaczęła znowu płakać
- Już nie płacz, proszę nie płacz wszystko będzie dobrze zobaczysz.
Klaudia uspokoiła się trochę, Waldemar zrobił jej obiad, pilnował żeby wszystko zjadła. Klaudia próbowała się wymigać z jedzenia ale tata był nieugięty.
- Tato? - zaczęła niepewnie - mogę wyjść sie przewietrzyć?
- Oczywiście ale nie wracaj późno! i weź telefon
- No właśnie jeśli chodzi o telefon.... zgubiłam - zrobiła smutna minkę
- Co ja się z tobą mam, jutro jedziemy po telefon
- Dzięki - podeszła pocałowała w policzek - To ja idę
- Wróć przed 20!
- Okej!!
Klaudia spacerowała po całej Warszawie około 3 godzin. Poszła na starówkę, przechadzała się obok stadionu, aż w końcu trafiła pod stadion Majakowa. Usiadła na ławce i siedziała rozmyślając o życiu. Nawet nie zauważyła kiedy zaczęła płakać bo przypominała jej się ta sytuacja z klubu. Schowała twarz w ręce i pozwoliła łzom swobodnie płynąć rozmazując jej makijaż.
- Przepraszam, mogę w czymś pomóc? - podszedł do niej wysoki brunet
- Nie nie dziękuje ja już... - Klaudia wstała z ławki udając się w stronę ulicy
- Ale proszę poczekać! Stój! - złapał ją za rekę
- Puść mnie!
- Przepraszam..upuściłaś... - ale Klaudia już nic nie usłyszała ponieważ zaczęła biec.
Marcin stał jeszcze trochę pod stadionem dopóki Klaudia nie zniknęła mu z oczu. Po czym udał się do swojego samochodu, a potem do domu. Cały czas myślał o nieznajomej którą zobaczył całą zapłakaną pod stadionem.
Klaudia wróciła do domu, od razu wzięła prysznic przebrała się w pidżamę i poszła zjeść kolację.
- Widzę że wrócił Ci apetyt
- To chyba dobrze?
- No tak tak ale na twoim brzuszku widzę już mała oponkę - podśmiewał się z niej Waldemar
- Tato! Ja nie jestem jednym z tych twoich piłkarzy którzy muszą dbać o linię, i że jak przytyję jeden kilogram to biegam dodatkowo 10 kółek.
- Dobrze dobrze przecież ja nic nie mówię. Co tam smacznego robisz?
- Bruschetta z pomidorami i mozzarellą
- Mmmm to może i ja się skuszę
- Proszę bardzo - Klaudia nałożyła ojcu na talerz danie i sama usiadła i się zajadała
- Mam pomysł, jutro zrób sobie wolne w szkole i jedź ze mną na trening, poznasz chłopaków, a i wyrobimy Ci przepustkę żebyś mogła sobie kiedy chcesz wchodzić na stadion. Co ty na to?
- Spoko
- Spoko?
- Oczywiście ojcze. Lepiej?
- Oczywiście - pod śmiał się Waldemar
- A można tam sobie pograć?
- Pewnie, tylko musisz wziąć strój i korki
- Da się zrobić. Smakowało? - zapytała gdy wszystko zjadła
- Było pyszne. Masz talent po mamie
- Wiem, to chyba jedyne co po niej mam, bo bransoletkę zgubiłam
- Ależ nie! Masz jeszcze urodę po niej! Znajdzie się
- Dobra idę się spakować.
- Idź idź. Pamiętaj kocham Cię - pocałował Klaudię w czoło
- Ja ciebie też - przytuliła się do ojca - Dobranoc
- Dobranoc słońce. Śpij dobrze!
Klaudia jeszcze długo potem nie mogła usnąć wierciła się w łóżku, chodziła po całym pokoju. Spakowała się na trening. Usnęła dopiero po 3 w nocy. O 9 rano obudziło ja pukanie do drzwi.
- Klaudia wstawaj jest juz 9
- Jeszcze 5 minut - przykryła się kołdrą aż po głowę
- Jak mamy jechać po telefon to musisz wstać teraz!
- Już idę! - chcąc nie chcąc musiała wstać z łóżka. Doprowadziła się do porządku, umyła, ubrała, pomalowała, włosy spięła w kucyk i zeszła na dół.
- Śniadanie
- Chętnie - uśmiechnęła się siadając do stołu
- Najpierw pojedziemy po telefon i... - przerwał
- i... ?
- Najpierw pojedziemy po telefon, a potem na trening okej?
- Zacząłeś to skończ! I..?
- I... nie ważne!
- Oj tato!
- Oj Klaudia! - przekomarzał się z nią Waldemar - Jedz szybko bo nie zdążymy!
- Już zjadłam możemy jechać.
- Okej to idź już do samochodu ja wezmę swoją torbę i możemy jechać.
30 minut później Klaudia z tatą byli już w sklepie. Klaudia chodziła po całym sklepie ale żaden telefon jej się nie podobał. W końcu sprzedawca przyniósł Iphona 5 Klaudii od razu zaświeciły się oczka.
- Okej, to my ten telefon poprosimy, i jeszcze Klaudia idź tam popatrz na laptopy - rozkazał jej Waldemar patrząc na jej reakcję. Klaudia nie powiedziała słowa i od razu poleciała do laptopów, ale powtórzyła się zabawa z telefonami, żadnego dla siebie nie wybrała.
- Mamy promocję - zaczął sprzedawca - Przy zakupie telefonu Iphone 5 laptop Apple -10%
- Bierzemy!
- Jaki kolor laptopa pani sobie życzy?
- A jakie są?
- Czerwony, szary, czarny, biały, zielony i niebieski
- No nie wiem jest za duży wybór
- Mamy też taki z wymiennymi obudowami. Wystarczy dokupić obudowę i można zmieniać kiedy się chce.
- To my go poprosimy i wszystkie obudowy jakie macie w różnych kolorach - wtrącił się Waldemar
- Ale tato!
- Tak księżniczko?
- Masz tyle...
- Spokojnie
- To razem będzie 6,500 zł z rabatem
- Proszę - Waldemar wyjął kartę płatnicza i podał sprzedawcy
- Dziękujemy i zapraszamy ponownie
- Dziękujemy
- Podoba się? - zapytał Waldemar gdy tylko wyszli ze sklepu
- Bardzo! - rzuciła się mu na szyję
- Tylko teraz nie zgub ani telefonu ani laptopa!
- Oczywiście. Będę pilnować jak oka w głowie!
- Mam nadziej. Dobra jedziemy bo się spóźnimy na trening.
Klaudia i Waldemar udali się w stronę stadionu, po drodze było mnóstwo korków, dlatego jechali dość długo, ale koniec końców nie spóźnili się, a byli nawet przed czasem. Waldemar otworzył Klaudii szatnie rezerwową i kazała się przebrać, a potem wyjść na murawę dał jej piłkę, a sam poszedł powypełniać dokumenty związane z przepustką i wyjazdem drużyny na obóz przygotowawczy. Klaudia tak jak jej kazał ojciec przebrała się wzięła piłkę i wyszła na murawę. Zaczęła sobie odbijać piłkę, robić różne tricki, nie zauważyła nawet że kilka piłkarzy Majakowa uważnie jej się przygląda z podziwem. W pewnym momecie na murawę wparował Marcin.
- Ej! Złaź z murawy! - krzyczał do Klaudii Marcin
- Może grzeczniej! - odpyskowała Klaudia
- Bo co!?
- Bo gówno!
- Ej zaraz ty jesteś tą dziewczyną z ławki!
- Może... nic Ci do tego
- Oo widzę że już poznałeś moją córkę..
-------------------------------------------------------------------------------
A wiec mamy trzeci rozdział :) Mam nadzieje że się podoba :)
sobota, 9 lutego 2013
2.
Waldemar nieudolnie próbował dodzwonić się do córki po głowie krążyły mu już najgorsze myśli a jeśli jej się coś stało? jeśli wpadła pod samochód? ukradli jej telefon? zgubiła się w mieście?.
Klaudia z Błażejem doszli już do klubu w którym siedział facet w skórze z dwoma gorylami pilnującymi go, przy barze siedział przystojny blondynek który popijał piwo. Błażej przywitał się z blondynkiem siedzącym i przedstawił mnie.
- Rafał - podał mi rękę
- Klaudia
- Piwo dla tej dziewczyny - krzyknął do barmana Błażej
- Ej nie było mowy o żadnym piwie! - powiedziała Klaudia
- Uspokój się. Korzystaj z życia
- Ja mam dopiero 16 lat - powiedziała po cichu do Błażeja
- Ale to ja ci kupuje, a nie ty sama
W tym momencie podszedł do siedzącej przy barze Klaudii facet w skórze, oczywiście za nim stały dwa goryle.
- Co to za piękna istota - spytał głaszcząc Klaudię po policzku
- Ta piękna istota właśnie wychodzi - wkurzyła się
- Ale gdzie...... dzień jest jeszcze młody. Zapraszam do mnie do stolika
- A mogę odmówić? - zapytała z ironią w głosie
- Niestety nie - uśmiechnął się arogancko
Klaudia nie miała wyjścia nie chciała wplątać się w jakieś kłopoty więc grzecznie wstała i poszła do stolika. Facet w skórze po prosił dwa piwa i kazał przynieść je Błażejowi przedtem dając mu fiolkę z tabletkami. Błażej jasno odczytał ten znak że ma wrzucić jedna do piwa Klaudii. Jak mu kazał ta zrobił.
- Bartosz. Bartosz Myszewski ale mówią na mnie "mysza"
- Klaudia
W tym momencie podszedł do stolika Błażej i podał piwo. Mysza dał mu jasny znak że ma zostawić go samego z Klaudią.
- Klaudia.......... Piękne imię dla pięknej damy
- Bardzo dziękuje - odpowiedziała bez entuzjazmu w głosie
- Proszę wypijmy za spotkanie
- Nie piję dziękuje
- Ależ spróbuj to jest najlepsze piwo w mieście
Klaudia w końcu ugięła się u wypiła piwo w towarzystwie Myszy. Czuła się bardzo słabo, ciągle kręciło jej się w głowie, osoby przed nią się kręciły. Nie wiedziała o co chodzi.
- Przepraszam ja muszę......... muszę wyjść - powiedziała ledwo wstając z miejsca
- O nie teraz nigdzie nie pójdziesz! - powiedział i rzucił nią o kanapę.
Klaudia nie miała siły się bronić. Kilka godzin później obudziła się z podartymi spodniami i bluzką leżąca na materacu na zapleczu. Koło niej leżał list zaadresowany do niej. Otworzyła go niepewnie "Jeśli komuś powiesz zginiesz" dziewczyna wystraszyła się i wybiegła z klubu z płaczem po drodze wpadła na kogoś upadając na chodnik.
- Przepraszam - powiedziała nadal płacząc
- Nic się nie stało nie musisz z tego powodu płakać. Dlaczego ty masz porwane ubrania zaraz czy.....
- NIE! - krzyknęła dziewczyna i poleciała do domu.
Wbiegła po schodach na górę i zamknęła się w pokoju kładąc się na łóżku i płacząc. Za nią po schodach wbiegł tata.
- Klaudia! - zaczął szarpać się z drzwiami - Coś się stało? Klaudia! Otwórz te drzwi!
Ale nie było żadnej reakcji ze strony Klaudii przez drzwi słyszał jak dziewczyna płacze. Zdał sobie sprawę że potrzebuje samotności więc ją zostawił.
---------------------------------------------------------------------------------
Jak już tu jesteście to zostawcie po sobie komentarz :) Dla mnie to dodatkowa werwa do pracy :)
Klaudia z Błażejem doszli już do klubu w którym siedział facet w skórze z dwoma gorylami pilnującymi go, przy barze siedział przystojny blondynek który popijał piwo. Błażej przywitał się z blondynkiem siedzącym i przedstawił mnie.
- Rafał - podał mi rękę
- Klaudia
- Piwo dla tej dziewczyny - krzyknął do barmana Błażej
- Ej nie było mowy o żadnym piwie! - powiedziała Klaudia
- Uspokój się. Korzystaj z życia
- Ja mam dopiero 16 lat - powiedziała po cichu do Błażeja
- Ale to ja ci kupuje, a nie ty sama
W tym momencie podszedł do siedzącej przy barze Klaudii facet w skórze, oczywiście za nim stały dwa goryle.
- Co to za piękna istota - spytał głaszcząc Klaudię po policzku
- Ta piękna istota właśnie wychodzi - wkurzyła się
- Ale gdzie...... dzień jest jeszcze młody. Zapraszam do mnie do stolika
- A mogę odmówić? - zapytała z ironią w głosie
- Niestety nie - uśmiechnął się arogancko
Klaudia nie miała wyjścia nie chciała wplątać się w jakieś kłopoty więc grzecznie wstała i poszła do stolika. Facet w skórze po prosił dwa piwa i kazał przynieść je Błażejowi przedtem dając mu fiolkę z tabletkami. Błażej jasno odczytał ten znak że ma wrzucić jedna do piwa Klaudii. Jak mu kazał ta zrobił.
- Bartosz. Bartosz Myszewski ale mówią na mnie "mysza"
- Klaudia
W tym momencie podszedł do stolika Błażej i podał piwo. Mysza dał mu jasny znak że ma zostawić go samego z Klaudią.
- Klaudia.......... Piękne imię dla pięknej damy
- Bardzo dziękuje - odpowiedziała bez entuzjazmu w głosie
- Proszę wypijmy za spotkanie
- Nie piję dziękuje
- Ależ spróbuj to jest najlepsze piwo w mieście
Klaudia w końcu ugięła się u wypiła piwo w towarzystwie Myszy. Czuła się bardzo słabo, ciągle kręciło jej się w głowie, osoby przed nią się kręciły. Nie wiedziała o co chodzi.
- Przepraszam ja muszę......... muszę wyjść - powiedziała ledwo wstając z miejsca
- O nie teraz nigdzie nie pójdziesz! - powiedział i rzucił nią o kanapę.
Klaudia nie miała siły się bronić. Kilka godzin później obudziła się z podartymi spodniami i bluzką leżąca na materacu na zapleczu. Koło niej leżał list zaadresowany do niej. Otworzyła go niepewnie "Jeśli komuś powiesz zginiesz" dziewczyna wystraszyła się i wybiegła z klubu z płaczem po drodze wpadła na kogoś upadając na chodnik.
- Przepraszam - powiedziała nadal płacząc
- Nic się nie stało nie musisz z tego powodu płakać. Dlaczego ty masz porwane ubrania zaraz czy.....
- NIE! - krzyknęła dziewczyna i poleciała do domu.
Wbiegła po schodach na górę i zamknęła się w pokoju kładąc się na łóżku i płacząc. Za nią po schodach wbiegł tata.
- Klaudia! - zaczął szarpać się z drzwiami - Coś się stało? Klaudia! Otwórz te drzwi!
Ale nie było żadnej reakcji ze strony Klaudii przez drzwi słyszał jak dziewczyna płacze. Zdał sobie sprawę że potrzebuje samotności więc ją zostawił.
---------------------------------------------------------------------------------
Jak już tu jesteście to zostawcie po sobie komentarz :) Dla mnie to dodatkowa werwa do pracy :)
czwartek, 7 lutego 2013
1.
-Klaudia, Klaudia obudź się - Klaudia słyszała głosy dochodzące z jej głowy lecz gdy się obudziła nikogo przy niej nie było.
Dziewczyna wstała, umyła się, ubrała i zeszła na dół na śniadanie gdzie w kuchni był już tata. Klaudia usiadła na krześle, a raczej opadła na krzesło.
- Coś się stało? Jesteś jakaś niewyspana - spytał tata stawiając przed Klaudią talerz z kanapkami
- Bo się nie wyspałam. Całą noc śniła mi się mama
- Klaudia, wiem że ci ciężko kilka dni temu pochowaliśmy twoja mamę, niedawno się przeprowadziliśmy, nowa szkoła, nowi ludzie ale jesteś dzielną dziewczyną i dasz sobie radę - próbował ja pocieszyć
- Właśnie przeprowadzka.
- Znowu zaczynasz?
- Po co ona była? Nie mogliśmy zostać we Wrocławiu?
- Kochanie przecież wiesz że tu dostałem dobrze płatna pracę.
- Wiem wiem
- Szykuj się to zdążę zawieźć cię do szkoły bo muszę jechać na trening
- Dam sobie radę
- Jak?
- Jest komunikacja miejska
- Może inaczej. Chcę cię zawieźć pierwszego dnia do szkoły
- Ale ja już nie mam 6 lat tylko 16.
- Ale nadal jesteś moją małą królewną. - podszedł i pocałował ją w czoło - Szykuj się!
Waldemar podwiózł Klaudię pod szkołę.
- Pamiętaj jakby się coś działo to dzwoń
- Dobrze pamiętam. Miłego treningu
- Miłego dnia w szkole królewno...
- Tato......
- Dobrze przepraszam leć już bo się spóźnisz na pierwszą lekcje!
- Pa
Klaudia wyszła z samochodu niepewnie. Musiała przejść przez cały korytarz liceum żeby dojść do swojej klasy. Za sobą słyszała ciągłe szepty "Kto to?" "Kim ona jest?" " Skąd ona jest?" Trudno jej było przechodzić i nie reagować. W pewnym momencie przed nią stanął wysoki brunet torując jej drogę do drzwi.
- Przepraszam - powiedziała dość głośno
- Taka ślicznotka nie ma za co przepraszać - spojrzał jej głęboko w oczy
- Chciałam przejść do klasy - powiedziała bardzo wolno i wyraźnie
- Nie słyszałaś? Dzisiaj odwołane są lekcje
- Chyba dla ciebie - uśmiechnęła się arogancko
- Piękna i zadziorna
- Głupi i tuman!
- Ej ej uważna co mówisz. Ile ty masz wgl lat?
- Wystarczająco! A ty chyba parę lat siedzisz już w tej szkole.
- Dokładnie 6 lat - powiedział usmiechając się
- To chyba nie jest powód do dumy
- Dzisiaj o 13 przed szkołą. Bądź! - powiedział i odszedł.
Klaudia weszła do sali oczywiście nie obeszło się bez przedstawienia nowej uczennicy i opowiedzenia os sobie. Pytania skąd przyjechałam, jak mi się tu podoba, czy mam rodzeństwo itp.
Klaudia bardzo obawiała się tego spotkania o 13 od dziewczyn które poznała dowiedziała się paru rzeczy nie zbyt dobrych o Błażeju ale nie chciała w nie wierzyć. Dochodziła godzina 13 Klaudia wyszła przed szkołę tak tak kazał jej Błażej o dziwo czekał tam na nią.
- Szybko bo mam tylko 10 minut przerwy - podeszła Klaudia
- Haha kto by pomyślał że ty taka grzeczna
- Mów czego chcesz
- Po pierwsze grzeczniej, a po drugie idziemy. - powiedział stanowczo
- Nigdzie z tobą nie idę
- Idziesz idziesz
- Jaki miałabym mieć powód żeby z tobą gdziekolwiek pójść?
- Nie pożałujesz
- Od dziewczyn słyszałam co innego
- Niby co takiego?
- Podobno zaliczyłeś każdą laskę w szkole
- Poprawka wszystkie oprócz tych które teraz przyszły
- Chyba żartujesz?
- Czemu miałbym żartować? Takiej pięknej dziewczyny się nie okłamuje
- Bez przesady. Dobra to gdzie idziemy?
- Do klubu do moich kumpli poznasz ich
- Czekaj zadzwonię do taty - powiedziała wyjmując telefon
- Nie dzwoń! - powiedział wyrywając jej telefon z ręki
- Czemu?
- Po co będzie się denerwował. Chodźmy!
W tym samym czasie Waldemar dojechał na pierwszy trening z nową drużyną.
- Ej chłopaki! - krzyknął zastępca trenera. Od razu wszyscy się zbiegli wokół. - Słuchajcie to jest wasz nowy trener. Waldemar Majewski.
- Cześć.
- Cześć - wszyscy odpowiedzieli chórem.
- Teraz was zostawiam z panem Waldemarem.
- No dobra powiem wam jak moim zdaniem ma to wyglądać, a potem posłucham waszych propozycji. Nie jesteście najmocniejszą grupą w tabeli, co prawda jesteście na ostatnim miejscu, ale to się zmieni! Zaczynamy nowy sezon to są nowe punkty i nowe mecze co za tym idzie nowa nadzieja! Moim zadaniem jest wyprowadzić was na sam szczyt! A jaka jest wasza idea? Słucham? Na prawdę nikt nic nie powie? Gdzie wasz kapitan?
- To ja - wyłonił się z tłumu
- A kto to ja?
- Marcin Gołaczewski.
- To jaka jest twoja idea?
- Taka sama jak pańska
- No i dobrze. Dzisiaj wam troszeczkę odpuszczę ale od następnego treningu ostro zasuwamy! Macie tu piłkę i pograjcie sobie, a ja muszę iść po podpisywać papiery i zadzwonić do córki.
----------------------------------------------------------------------
No i jak wam się podoba? Mam nadzieje że tak i jakoś zniesiecie ten blog :)
Dziewczyna wstała, umyła się, ubrała i zeszła na dół na śniadanie gdzie w kuchni był już tata. Klaudia usiadła na krześle, a raczej opadła na krzesło.
- Coś się stało? Jesteś jakaś niewyspana - spytał tata stawiając przed Klaudią talerz z kanapkami
- Bo się nie wyspałam. Całą noc śniła mi się mama
- Klaudia, wiem że ci ciężko kilka dni temu pochowaliśmy twoja mamę, niedawno się przeprowadziliśmy, nowa szkoła, nowi ludzie ale jesteś dzielną dziewczyną i dasz sobie radę - próbował ja pocieszyć
- Właśnie przeprowadzka.
- Znowu zaczynasz?
- Po co ona była? Nie mogliśmy zostać we Wrocławiu?
- Kochanie przecież wiesz że tu dostałem dobrze płatna pracę.
- Wiem wiem
- Szykuj się to zdążę zawieźć cię do szkoły bo muszę jechać na trening
- Dam sobie radę
- Jak?
- Jest komunikacja miejska
- Może inaczej. Chcę cię zawieźć pierwszego dnia do szkoły
- Ale ja już nie mam 6 lat tylko 16.
- Ale nadal jesteś moją małą królewną. - podszedł i pocałował ją w czoło - Szykuj się!
Waldemar podwiózł Klaudię pod szkołę.
- Pamiętaj jakby się coś działo to dzwoń
- Dobrze pamiętam. Miłego treningu
- Miłego dnia w szkole królewno...
- Tato......
- Dobrze przepraszam leć już bo się spóźnisz na pierwszą lekcje!
- Pa
Klaudia wyszła z samochodu niepewnie. Musiała przejść przez cały korytarz liceum żeby dojść do swojej klasy. Za sobą słyszała ciągłe szepty "Kto to?" "Kim ona jest?" " Skąd ona jest?" Trudno jej było przechodzić i nie reagować. W pewnym momencie przed nią stanął wysoki brunet torując jej drogę do drzwi.
- Przepraszam - powiedziała dość głośno
- Taka ślicznotka nie ma za co przepraszać - spojrzał jej głęboko w oczy
- Chciałam przejść do klasy - powiedziała bardzo wolno i wyraźnie
- Nie słyszałaś? Dzisiaj odwołane są lekcje
- Chyba dla ciebie - uśmiechnęła się arogancko
- Piękna i zadziorna
- Głupi i tuman!
- Ej ej uważna co mówisz. Ile ty masz wgl lat?
- Wystarczająco! A ty chyba parę lat siedzisz już w tej szkole.
- Dokładnie 6 lat - powiedział usmiechając się
- To chyba nie jest powód do dumy
- Dzisiaj o 13 przed szkołą. Bądź! - powiedział i odszedł.
Klaudia weszła do sali oczywiście nie obeszło się bez przedstawienia nowej uczennicy i opowiedzenia os sobie. Pytania skąd przyjechałam, jak mi się tu podoba, czy mam rodzeństwo itp.
Klaudia bardzo obawiała się tego spotkania o 13 od dziewczyn które poznała dowiedziała się paru rzeczy nie zbyt dobrych o Błażeju ale nie chciała w nie wierzyć. Dochodziła godzina 13 Klaudia wyszła przed szkołę tak tak kazał jej Błażej o dziwo czekał tam na nią.
- Szybko bo mam tylko 10 minut przerwy - podeszła Klaudia
- Haha kto by pomyślał że ty taka grzeczna
- Mów czego chcesz
- Po pierwsze grzeczniej, a po drugie idziemy. - powiedział stanowczo
- Nigdzie z tobą nie idę
- Idziesz idziesz
- Jaki miałabym mieć powód żeby z tobą gdziekolwiek pójść?
- Nie pożałujesz
- Od dziewczyn słyszałam co innego
- Niby co takiego?
- Podobno zaliczyłeś każdą laskę w szkole
- Poprawka wszystkie oprócz tych które teraz przyszły
- Chyba żartujesz?
- Czemu miałbym żartować? Takiej pięknej dziewczyny się nie okłamuje
- Bez przesady. Dobra to gdzie idziemy?
- Do klubu do moich kumpli poznasz ich
- Czekaj zadzwonię do taty - powiedziała wyjmując telefon
- Nie dzwoń! - powiedział wyrywając jej telefon z ręki
- Czemu?
- Po co będzie się denerwował. Chodźmy!
W tym samym czasie Waldemar dojechał na pierwszy trening z nową drużyną.
- Ej chłopaki! - krzyknął zastępca trenera. Od razu wszyscy się zbiegli wokół. - Słuchajcie to jest wasz nowy trener. Waldemar Majewski.
- Cześć.
- Cześć - wszyscy odpowiedzieli chórem.
- Teraz was zostawiam z panem Waldemarem.
- No dobra powiem wam jak moim zdaniem ma to wyglądać, a potem posłucham waszych propozycji. Nie jesteście najmocniejszą grupą w tabeli, co prawda jesteście na ostatnim miejscu, ale to się zmieni! Zaczynamy nowy sezon to są nowe punkty i nowe mecze co za tym idzie nowa nadzieja! Moim zadaniem jest wyprowadzić was na sam szczyt! A jaka jest wasza idea? Słucham? Na prawdę nikt nic nie powie? Gdzie wasz kapitan?
- To ja - wyłonił się z tłumu
- A kto to ja?
- Marcin Gołaczewski.
- To jaka jest twoja idea?
- Taka sama jak pańska
- No i dobrze. Dzisiaj wam troszeczkę odpuszczę ale od następnego treningu ostro zasuwamy! Macie tu piłkę i pograjcie sobie, a ja muszę iść po podpisywać papiery i zadzwonić do córki.
----------------------------------------------------------------------
No i jak wam się podoba? Mam nadzieje że tak i jakoś zniesiecie ten blog :)
środa, 6 lutego 2013
Bohaterowie
- Klaudia Majewska 17 lat - Bardzo dobra uczennica, miła pomocna, po spotkaniu Rafała wszystko się zmienia
- Rafał Młynarski 19 lat - z pozoru miły, poukładany chłopak ale pozory mylą
- Błażej Kruszyński - 22 lata - Kumpluje się z nieciekawym towarzystwem, kolega Rafała
- Bartosz Myszewski przezwisko "Myszor" - Narkotykowy diler, znany w mieście
- Marcin Gołaczewski 21 lat - polski piłkarz grający na co dzień w pierwszym składnie Majakowa Warszawa, reprezentant Polski
- Waldemar Majewski 50 lat - Ojciec Klaudii, trener Majakowa Warszawa oraz reprezentacji Polski, samotnie wychowujący córkę kiedy żona umarła.
* Majaków Warszawa - drużyna całkowicie wymyślona przeze mnie NIE ISTNIEJE!!
** Postacie zawarte w opowiadaniu też są całkowitym wytworem wyobraźni!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)