(...) była to... wychowawczyni Klaudii, Marianna. Klaudia stała w kuchni przy stole i nie wierzyła własnym oczom. Miała mieszane myśli.
- O Klaudia, ty tu... sprzątasz? - powiedziała z wyrafinowaniem
- Klaudia jest moją córką, a wy skąd się znacie? - dopytywał Waldemar
- Tato to jest właśnie... moja nowa wychowawczyni
Waldemar sam nie wiedział co ma zrobić. Stali tak przez 10 minut i patrzyli na siebie.
- Może usiądziemy i coś zjemy - Waldemar jednym gestem ręki zaprosił do stołu Marianne
Obiad minął w ciszy, po zjedzonym posiłku Klaudia grzecznie przeprosiła i wyszła do swojego pokoju, chwilę później przyszła do niej Marianna, Klaudia na początku nie chciała jej wpuścić ale uległa. Marianna usiadła na skraju łóżka i spojrzała na Klaudię z politowaniem.
- Po co tu przyszłaś? - zaczęła Klaudia
- Grzeczniej to po pierwsze. Po drugie musi być Ci bardzo ciężko bez ukochanej mamusi.
- Nic o nas nie wiesz! Nie możesz osądzać! Nie masz prawa!
- Zamknij się gówniaro! Trochę szacunku dla przyszłej macochy!
- Po moim trupie!
- To da się zrobić...
- Ojciec musi mieć oczy w dupie skoro w ogóle na ciebie spojrzał!
- Pożałujesz tego!
Klaudia ze łzami w oczach wybiegła ze swojego pokoju biorąc kurtkę i wychodząc z domu. Jej wyjścia nie widział Waldemar. Marianna z triumfem zeszła na dół do ojca i wypiła z nim kolejną butelkę wina. Klaudia cała zapłakana błąkała się w nocy po mieście, zaczepiali ją jacyś pijacy ale dawała sobie z nimi radę. Usiadła w parku na ławce i rozmyślała.
Oczami Marcina
Cały dzień myślałem o Klaudii, o jej oczach, figurze, włosach... o wszystkim! Nie mogłem spać w nocy więc postanowiłem iść na spacer do parku, ku mojemu zdziwieniu na ławce zauważyłem Klaudię od razu do niej podbiegłem.
- Klaudia? - zapytał niepewnie
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała zapłakanymi oczyma na Marcina.
- Ja...ja... ja już idę - powiedziała i podniosła się w ławki
- Poczekaj! Chciałem Cię przeprosić, uwierzyłem w jakieś bzdury, zamiast wysłuchać ciebie, kocham Cię i chce z tobą być.
- Marcin ja nie mogę
- Ale czego nie możesz? Wiem że mnie kochasz... ja ciebie też - Marcin przysunął się do Klaudii chcąc ja pocałować dziewczyna odsunęła się od niego.
- Kocham Cię ale chce być pewna że nie zależny Ci tylko żeby mnie przelecieć.
- Nie jestem taki! Czemu tak myślisz?!
- Bo ja...bo mnie.... - jąkałą się
- Spokojnie możesz mi wszystko powiedzieć - przytulił ją
- Marcin ja zostałam... zgwałcona! - zaczęła płakać.
Marcin siedział na ławce i nie wiedział co ma powiedzieć, jak zareagować, nigdy wcześniej nie był w takiej sytuacji.
- Nie wiedziałem...
- Skąd mogłeś wiedzieć - otarła łzy
- To...
- Tak to on... Myszor chociaż nie jestem pewna bo dosypał mi czegoś do picia wcześniej obudziłam się na zapleczu na jakimś materacu, miałam podarte ubrania, a obok leżała
- Tak spokojnie już nie opowiadaj. Jak ja go tylko....
- Marcin nie! on ma za dużo ludzi
- Dobrze spokojnie, ale jak ty się tu znalazłaś?
Klaudia wszystko od początku do końca wytłumaczyła Marcinowi.
- Także do domu wrócić nie mogę bo na pewno ona tam jest
- To chodź do mnie - zaproponował Marcin
- Nie posiedzę sobie tutaj i wrócę rano
- Nie ma mowy! żeby coś Ci się tu stało? Nigdy. Idziesz do mnie i koniec!
Klaudia nie miała wyjścia, Marcin dał jej swoja bluzę bo było zimno i udali się do jego domu. Mieszkał sam bez rodziców ani współlokatorów. Zaprowadził Klaudię do swojego pokoju i położył spać. Usnęła dość szybko, a on sam poszedł na kanapę.
------------------------------------------------------------------
Jeśli chcecie następny rozdział to musi być 3 komentarze! Szantażyk malutki :3
świetny :D
OdpowiedzUsuńZajebisty <3 Czekam na kolejny :) Mogłabyś zdradzić kiedy się pojawi?
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać w środę lub w czwartek :)
Usuńfajne
OdpowiedzUsuń