(...) - Marcin! Marcin! Nic Ci nie jest? - dopytywała Klaudia
- Po-mo-cy! - woo wooo woody!
- Masz pij pij! poczekaj sprowadzę pomoc
- Nie! stój! pochyl się na chwilę
Klaudia zupełnie niczego nie świadoma pochyliła się nad konającym Marcinem, a on jednym ruchem ręki zbliżył ją do siebie i zaczął całować, najpierw lekko a gdy zobaczył że nie protestuję coraz namiętniej. Klaudii się to podobało ale w pewnym momencie zdała sobie sprawę że nie może!
- STOP! - krzyknęła odskakując od Marcina
- Ale co nie podobało Ci się? - Marcin podparł się jedną ręką
- Udawałeś? Nic Ci nie było! Specjalnie to zrobiłeś!
- Nie powiem było całkiem przyjemnie
- Jesteś taki sam jak inni! - Klaudia spojrzała na niego z politowaniem i pobiegła w stronę domu.
Gdy tylko weszła do domu od razu ojciec wypytywał kto wygrał, a Klaudia odpowiedziała szybko że nie było zwycięzcy i poleciała na górę wziąć gorącą i długa kąpiel, po dwóch godzinach zeszła na dół zjeść porządne śniadanie.
- Jedziesz ze mną na trening?
- Mogę.
- A mam dla ciebie bilet na mecz Polska - Ukraina, oczywiście bilet to tylko formalność ale wiesz wymogi..
- Tak tak wiem - kiwnęła głową nawet nie słuchając co tata do niej mówi,
- Proszę - wręczył jej bilet do rąk
- Co to jest? Po co mi to?
- Jak to co to? bilet! Klaudia ty mnie w ogóle słuchasz?!
- Przepraszam zamyśliłam się
- Właśnie widzę czekasz na tosty których nawet nie podłączyłaś do prądu!
- Nie wiem co się ze mną dzieje
- Ja tym bardziej nie wiem - podszedł do niej i ją przytulił
Klaudii po głowie chodził dzisiejszy poranny pocałunek przez Marcina, te jego wargi, ten smak jego ust, ten zapach (i to wcale nie był pot), te umięśnione ręce, jego czy, jego ciało, Klaudia nie mogła przestać o nim myśleć. Przecież ona go nie lubi, a jednocześnie może i kocha, denerwuje ją, a i zachwyca, jest w nim cos tajemniczego co Klaudia chciała odkryć.
Gdy tylko wróciłem do domu, przecz oczyma miałem cały czas twarz Klaudii, nigdy nie zapomnę tego pocałunku, jej usta aksamitne niczym płatki róż, oczy błękitne jak ocean, skóra delikatna jak pupcia niemowlaka, Marcin modlił się żeby na dzisiejszym treningu pojawiła się Klaudia, nie mógł jeść, pić, ciągle myślał o niej...
Klaudia postanowiła że pojedzie jeszcze dzisiaj z ojcem na trening żeby zobaczyć Marcina, nie wiedziała czy to był dobry pomysł, ale musiała się przekonać co tak na prawdę do niego czuje, czy to zwykłe zauroczenie? czy może już miłość, na to pytanie Klaudia nie znała odpowiedzi ale wiedziała że jak dzisiaj go zobaczy będzie wiedziała na 100%
Wsiadła z ojcem do samochodu i ruszyła na stadion, cały czas była nieobecna myślami, Waldemar ciągle coś mówił ale dał sobie spokój gdy zauważył że córka go nie słucha.
- Wyprowadzamy się! - ale zero reakcji ze strony Klaudii - Będziesz miała brata - nadal nic
- Mam raka!
- Co? - Klaudia odwróciła głowę tak szybko że stworzyła wiatr - Jak to raka?
- Nie słuchasz mnie
- Rak odebrał mi już jedno z rodziców, nie pozwolę żeby odebrało drugie!
- Nie mam żadnego raka!
- Ale przecież...
- Powiedziałem tak żebyś zaczęła mnie słuchać!
- Przepraszam, to moja wina, nie powinnam
- Co się z tobą dzieje?
- Nie wiem, tato proszę nie pytaj
- Dobrze, ale się o ciebie boję
- To się nie bój jest wszystko ok!
Gdy tylko dojechali na miejsce Klaudia od razu udała się na murawę, nie przebierając się i mając nadzieje że będzie tam Marcin. Niestety nie było go tam, stała na środku wejścia nieruchowo patrząc na murawę.
- Na mnie czekasz? - usłyszała głos zza swoich pleców, ten kojący głos, poczuła jego usta na swoich barkach, jego ręce zaczęły krążyć po jej ciele.
- Nie tutaj! - odwróciła się do niego
- Klaudia..
- Ja cię nawet nie znam.. - patrzyła na niego litościwie
- Ale możesz poznać - w tym momencie ich usta się spotkały, Klaudia poczuła się jak w siudmym niebie, jeszcze nikt nie obdarował jej nigdy tak wielkim uczuciem jak zrobił to Marcin, czuła się bezpieczna, potrzeba, czuła się jak ostatnia dziewczyna świata, nikt sie dla niej nie liczył tylko on, wreszcie miała pewność.
Wiedziałem że ją tam spotkam i że mi ulegnie, to było pewne, każda ulega, na nią wystarczyło jedynie spojrzeć i już była moja, tego pocałunku nie zapomnę nigdy, wiedziałem że nie jest jeszcze pełnoletnia więc postępowałem delikatnie, tak żeby jej nie skrzywdzić.
--------------------------------------------------------------------
Zapraszam do komentowania! To daje werwy do pracy! I bardzo miło czyta się wasze komentarze. DZIĘKUJE!! Nastepny rozdział w środę, może we wtorek jak mi się uda :)
http://izakubastory.blogspot.com/2013/02/rozdzia-37.html <-------------- Zapraszam!
Cudeńkoooo *.*
OdpowiedzUsuńMasz talent i wyobraźnię, jakiej nie powstydziłby się nikt. ;*
Czekam na kolejny rozdział ;)
świetnie:) czekam na następny:)
OdpowiedzUsuń